Jak informuje internet Ministerstwo Sprawiedliwości w pocie czoła pracuje nad ustawą o bezpłatnej pomocy prawnej dla najuboższych. Inicjatywa to ze wszech miar godna pochwały. W trakcie prac pojawiło się jednak kilka ciekawych wątków.
I tak np. „Minister ujawnił, że planuje, aby w ustawie znalazł się zapis, że porad mogą udzielać tylko adwokaci lub radcowie prawni, (…) bo chodzi o zapewnienie wszystkim – niezależnie od zamożności – dostępu do usługi na takim samym poziomie.”
To przełomowa wypowiedź ponieważ oznacza ona, że – w naszym pięknym kraju, gdzie porad prawnych odpłatnie może udzielać każdy, niezależnie od posiadanego wykształcenia, doświadczenia i zawodu – przedstawiciel rządu stwierdził, że tylko adwokaci i radcowie gwarantują odpowiedni poziom usług. Wejście w życie ustawy w proponowanym kształcie spowoduje zatem nader ciekawą sytuację.
Jeżeli będziecie się Państwo zaliczać do grupy objętej bezpłatną pomocą prawną, otrzymacie państwo takową od wysoko wykwalifikowanego przedstawiciela zawodu prawniczego. I państwo polskie we współpracy z samorządami prawniczymi zadba o to, aby nie był to nikt inny, bo tylko takie rozwiązanie gwarantuje wysoką jakość świadczonych usług.
Jeżeli jednak zarabiacie Państwo na tyle dużo, aby skorzystać z odpłatnej pomocy prywatnego „doradcy”, wówczas może się okazać, że traficie Państwo na ślusarza, stolarza czy dekoratora wnętrz, który po obejrzeniu kilku odcinków któregoś z popularnych seriali zapałał miłością do prawa i poradnictwa i sam zapragnął być jak tytułowa bohaterka serialu.
I tylko pan minister sprawiedliwości rozumie, gdzie tu sens i logika.