Płomienne mowy na salach sądowych – powrót do przeszłości

Bez fanfar, gromów z niebios i politycznych kłótni w mediach nadszedł cichaczem 3 maja 2012r. A z nim kolejna zmiana kodeksu postępowania cywilnego. Co dziwne – temat rozpalający do czerwoności prawniczą stronę internetu, w ogóle nie przebił się do powszechnej wiadomości (choć wprowadzane zmiany są fundamentalne).

Poniżej kilka uwag na temat nowej procedury cywilnej.

Przepisy kodeksu postępowania cywilnego określają sposób działania sądu w sprawach cywilnych. Należą do nich m.in. sprawy o zapłatę, sprawy pracownicze, sprawy rodzinne, spadkowe, sprawy dotyczące nieruchomości itp. (Zmiany nie dotyczą procedury karnej – czyli tych spraw, gdzie prokuratura, policja czy inne uprawnione organy oskarżają o popełnienie przestępstwa/wykroczenia).

Od 3 maja wprowadzono m.in. następujące nowe zasady:
1) Powód w piśmie wszczynającym postępowanie powinien opisać stan faktyczny sprawy w taki sposób, aby wyczerpać go całościowo oraz powołać wszystkie niezbędne dowody;
2) Strona przeciwna (pozwany) w taki sam sposób powinna odpowiedzieć.
Co do zasady cały stan sprawy winien być sądowi znany po przeczytaniu tych dwu pism.

Dalsze powoływanie dowodów i składanie pism jest ograniczone (pisma wolno składać tylko na zarządzenie sądu, nowe dowody powoływać o ile stało się to konieczne dopiero w toku procesu, np. na skutek nowej, nie znanej wcześniej, argumentacji drugiej strony).

Oczywiście istnieją wyjątki i wyjątki od wyjątków, a na domiar złego przepisy zostały tak skonstruowane, że istnieje kilka wariantów ich stosowania.

Co się zmieni w praktyce:
1) Osobom bez wykształcenia prawniczego będzie trudniej samodzielnie wygrać w sądzie, ponieważ znajomość procedury i obycie z praktyką będą niezbędne już przy składaniu pozwu;
2) Prawdopodobnie wydłużą się rozprawy – skoro nie będzie można składać pism – strony będą dyktować do protokołu swoje stanowiska;
3) Tzw. prawda materialna (czyli to jak było naprawdę) będzie miała jeszcze mniejsze znaczenie niż dotąd – istotne będzie to, co strony powiedzą sądowi;

Czy wprowadzone przepisy przyspieszą postępowania? Moim zdaniem tak. Tyle, że kosztem zbadania istoty sprawy. Może to jednak znak czasów. Skoro przeminęły lata, gdy samochody naprawiało się samodzielnie w garażu, może nadszedł faktycznie czas pełnego „sprofesjonalizowania” spraw sądowych.
Jest tylko małe „ale”.
Komplikowanie procedury i jednoczesne obniżanie poprzeczki w dostępie do zawodów prawniczych (deregulacja ministra Gowina) nie może skończyć się dobrze dla klientów. I nie zmienią tego krzyki o „obronie interesów korporacji” tak powszechne w mediach. Od takich okrzyków wiedzy absolwentom nie przybędzie.